{styl_new}

Aktualności

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Województwo Łódzkie - Urząd Marszałkowski Województwa Łódzkiego

Biuro Obsługi Widzów  42  633 31 86
kasy 42 633 77 77


Dostępność
Kontakt
FaceBook
YouTube
Instagram
TikTok
Teatr Wielki w Łodzi - edukacja
{bw_alt}
Przejdź do BIP



Menu lewe

 
Drukuj Zmniejsz tekst Powiększ tekst

Aktualności

Recenzja premiery "Morze"

data dodania:
3.06.2025
Analiza widowiska w kontekście nurtu Blue Humanities
Wodne sprawy – o artystycznych sojuszach, błękitnej trylogii i rozmaitych manifestacjach oceanu [1]

Najnowszy wieczór choreograficzny Teatru Wielkiego w Łodzi jest rozwinięciem i formą dialogu z tryptykiem górskim, który wystawiony został na tej scenie po raz pierwszy w 2023 roku. Rozszerzenie formuły tanecznej trylogii o tematykę marynistyczną wydaje się interesującym zabiegiem również ze względu na miejsce premiery – jak deklarują twórcy: mieszkamy przecież i pracujemy w Ł(ł)odzi. Wielopłaszczyznowa koncepcja widowiska znalazła też swoje odzwierciedlenie w jego muzycznej dramaturgii. Na taneczne pejzaże składają się inspirowane motywem oceanu, wody i głębiny utwory Benjamina Brittena, Arvo Pärta oraz Claude’a Debussy’ego wypełnione ruchem przez docenionych na całym świecie choreografów Douglasa Lee, Emanuela Gata i Jacka Przybyłowicza. Kierownictwo muzyczne objęła natomiast współpracująca już wcześniej z łódzką operą kanadyjska dyrygentka Maria Fuller. Ten zaaranżowany w duchu artystycznego partnerstwa kwartet zestraja się ze sobą w morskich obrazach, opowieściach i fantazjach.

Punktem wyjścia i ramą kontekstową dla rozważań wokół tryptyku morskiego i różnorodnych artystycznych manifestacji oceanu jest błękitna humanistyka (Blue Humanities) – nurt myślowy i obszar badań eksplorujący między innymi wpływ mórz i oceanów na relacje człowieka z naturą oraz kształtowanie kultury, sztuki i wspólnoty[2]. Badający te kwestie podkreślają potrzebę łączenia sztuki i nauki dla zapobiegania globalnego kryzysu wodnego, roli jaką odgrywa humanistyka oceaniczna w edukacji ekologicznej oraz refleksji nad efektownymi metodami myślenia i działania poprzez wodę tak w symbolicznym, jak i fizycznym wymiarze – ich przeniesienia na sferę działań artystycznych wpisujących się w kategorię hydro-sztuki[3]. Szczególnie inspirujące wydają się być w tym polu studia Andrzeja Marca skupione wokół materialno-dyskursywnego doświadczenia oceanu we współczesnym kinie, muzyce czy sztukach wizualnych[4]. W obszarze tym warto też uwzględnić perspektywę taneczną i choreograficzną.
 
Przełamując fale – Emanuel Gat, Benjamin Britten i Four Oceanic Dances 

Spotkanie z Emanuelem Gatem to dla zespołu baletowego Teatru Wielkiego w Łodzi wielkie wyróżnienie, ale jednocześnie potężne wyzwanie artystyczne. Gratulacje należą się więc tym tancerkom i tancerzom, którzy je podjęli. Ten pochodzący z Izraela artysta międzynarodową rozpoznawalność zawdzięcza oryginalnej wersji Święta wiosny, spektaklowi, który otworzył mu drogę do kolejnych śmiałych pod względem formalnym eksperymentów artystycznych. Ich istotą jest potraktowanie choreografii jako żywego zjawiska, poprzez wytwarzanie tanecznej struktury w oparciu o technikę strumienia świadomości, a więc w znacznym stopniu improwizowaną i wykorzystującą niekonwencjonalne reguły komponowania oraz proces, który choreograf nazywa rodzajem intensywnej, ucieleśnionej rozmowy między wykonawcami.

Gat podkreśla, że jego metoda pracy oparta jest przede wszystkim na potencjale artystek i artystów tańca, z którymi w danymi momencie współpracuje. Dlatego oczekuje od tancerzy zaangażowania, inwencji twórczej i choreograficznej wyobraźni, bo to od nich, w równym stopniu jak od niego samego, zależy efekt końcowy przedstawienia. Taki sposób myślenia choreograficznego idealnie wpisuje się  w koncepcję nowoczesnego zespołu baletowego reprezentującego wszechstronne umiejętności oraz różnorodny pod względem formalnym i estetycznym repertuar. Współgra również z zaproponowaną przez Teatr Wielki w Łodzi tematyką wieczoru tanecznego oraz perspektywą błękitnej humanistyki, w których to ocean jest podmiotem – niezależnym, życiodajnym i kreatywnym bytem. 

Morze w wizji Emanuela Gata i łódzkiego corps de ballet jawi się jako substancja chaotyczna, piękny i niebezpieczny zarazem żywioł, zmieniająca się energia prądów morskich, pływów i fal, wreszcie metafora relacji społecznych, ale też kategoria „ciał z wody”[5], co Astrida Neimanis określiła jako bodies of water, wskazując na to w jak wieloznaczny sposób relacja z wodą tworzy człowieka. Badaczka operuje metaforą, która trafnie oddaje to, w jaki sposób Gat przepisuje   podmiotowość wody i jej ruch na żywioł tańca:

Jako wodni, w mniejszym stopniu doświadczamy siebie jako osobnej całości, a bardziej jako wiry oceaniczne: jestem jedną, dynamiczną spiralą rozpuszczającą się w złożonej, płynnej cyrkulacji. Przestrzeń między nami a innymi jest odległa jak pierwotne morze, a zarazem bliższa niż nasza własna skóra – ślady tych samych oceanicznych początków wciąż przez nas krążą, zatrzymując się, jak to cielesne coś, które nazywamy „swoim”. Woda jest między ciałami, ale z ciał, przed nami i poza nami, a jednak obecnie również [jest] tym ciałem. Nasze wygodne kategorie myślenia ulegają erozji. Woda wikła nasze ciała w wymianę darów, w dług, kradzież, współudział, różnicowanie, relację[6].

Ta niezwykle inspirująca myśl idealnie przystaje do wizjonerskiego stylu pracy Gata, natomiast samo widowisko taneczne tylko częściowo przybliża się do opisu Neimanis i efektów jakie można osiągnąć, realizując choreografię w czasie rzeczywistym. Falujące surrealistyczne obrazy, tymczasowe nad- i podwodne scenerie, ruch oscylujący pomiędzy stabilnością a jej utratą czy zmienna rytmika – to wszystko było w efektowny sposób łącząc się z niepokojącymi dźwiękami Czterech tańców oceanicznych Brittena. Całość pozostawia jednak pewien niedosyt, bo tak awangardowy styl kreowania ruchu, wymaga jeszcze od łódzkiego zespołu dalszego wypracowywania umiejętności pracy organicznej, myślenia kategorią kreacji zbiorowej i wyrazistości ciała kolektywnego opartej na alternatywnych metodach pracy, a nie tylko doskonałej, bez wątpienia, techniki tańca. To jakość, która dla osiągnięcia unikalnego efektu, wymaga wieloletniej praktyki, uważności i czucia somatycznego. Nie zmienia to faktu, że pod względem formalnym była to najbardziej innowacyjna część tego wieczoru choreograficznego.

Pełne zanurzenie – Jacek Przybyłowicz, Arvo Pärt i Pärt/s

Studia nad oceanem coraz częściej otwierają się na perspektywę rdzennych koncepcji i reprezentacji. Jak ujmuje to Małgorzata Owczarska, parafrazując wypowiedź Alice Te Punga Somerville, zamiast zwracać się ku morzu, warto poznać tych, którzy już tam są[7], i badaczka ma tu na myśli poważne traktowanie głosów rdzennych ludzi oraz gotowość na przyjęcie różnorodności alternatyw w dyskursie naukowym. Idąc o krok dalej, można by tę zacytowaną frazę odnieść do tajemniczej głębi oceanu i wycieczek podwodnych, które pozwalają na podziwianie akwatycznych ekosystemów, eksplorowanie podwodnych stref oceanicznych, raf, skał i koralowców, a także odkrywanie organizmów i form życia, które potrafią rozwijać się w tych ekstremalnie niesprzyjających warunkach.  O tym jak fascynujący może być to świat przekonywały nas już wielokrotnie morskie opowieści, marynistyczne malarstwo czy podwodne kino, które często uzależniająca i magnetyczna moc głębi przeciwstawiały ludzkim namiętnością przegrywającym w konfrontacji z wielkim błękitem. I rzeczywiści, wizja świata spod powierzchni w ujęciu Przybyłowicza wydaje się zbliżać do takiego właśnie wyobrażenia relacji człowiek-woda, nieco romantyzowaną, ale przełamaną zabawnymi akcentami, filozoficzną podróż w głąb i próbę odpowiedzi na pytanie, co kryje się na dnie (nie tylko) oceanu. Takiemu odczytaniu Pärt/s sprzyja mistyczna aura utworów Arvo Pärta, szczególnie fortepianowe solo stanowiące klamrę muzyczno-tanecznej kompozycji, oryginalna scenografia będąca rodzajem migotliwej kurtyny kojarzącej się ze smugami deszczu oraz kunsztownie zaprojektowane oświetlenie sceniczne wydobywające szeroką gamę podwodnych poświat i półcieni. W tym onirycznym wodnym środowisku obserwujemy mieszkańców głębin oraz eksplorującego je człowieka. 

Choreografia Przybyłowicza, utrzymana w charakterystycznym dla tego artysty stylu łączącym elementy techniki tańca klasycznego z izraelskim idiomem tańca współczesnego, jest emanacją zachwytu nad zagadką morskich głębin. Wyraża się to zarówno w niezwykłej maestrii klasycznych pas, szczególnie zaś perfekcyjnie wykonanych unisono przez żeńską część corps de ballet tanecznych pasaży, jak również w organicznym, zaskakującym surrealistycznymi obrazami tańcu podwodnych istot. Ruch przełamujący opozycję tego co ludzkie i nie-ludzkie w swej poetyce zbliża się do opływowych kształtów i poruszeń morskich zwierząt i żyjątek. Tancerki i tancerze, materializując podwodne scenerie, próbują oddać stan zawieszenia ciał zanurzonych w wodzie i poruszają się jakby naprawdę w niej tańczyli. To już czwarta choreografia powstała we współpracy łódzkiego zespołu baletowego z Przybyłowiczem, która jest ciekawym obrazem konsekwentnie rozwijającej się artystycznej relacji.

Pärt/s jako forma podwodnej medytacji skłaniająca do zanurzenia się w ciszy[8] wydaje się być wyrazem szacunku twórców dzieła wobec alternatywnego świata. Ucieleśnia też odwieczne pragnienie człowieka przebywania pod wodą i odkrywania żywiołu w wielkiej swej części niezbadanego i niedostępnego. W kontekście błękitnej humanistyki może też zostać odczytana jako pogłębiona refleksja na temat ekspansji gatunku ludzkiego w obszar oceanicznych przestworzy, ingerowanie w wodny ekosystem w sposób zawłaszczający i nieodpowiedzialny, który przybliża nas do ekologicznej katastrofy, zamieniając wodę na skutek polityki wyzysku w oceany plastiku czy, jak widzi to Arthur Jafa, w spaloną słońcem, zaskorupiałą czarną lawę[9]. Może właśnie to spojrzenie z nie-ludzkiej perspektywy, każe nam zastanowić się nad tym, gdzie są granice ludzkiej zachłanności w eksploatowaniu natury.
    
Morze ultramaryny – Douglas Lee, Claude Debussy i La Mer

Autorem ostatniej części morskiego tryptyku jest uznany brytyjski tancerz i choreograf Douglas Lee, który po wieloletniej współpracy ze Stuttgart Ballet kontynuuje swoją artystyczną podróż, tworząc spektakle dla zespołów baletowych na całym świecie. To kolejna wyjątkowa okazja na spotkanie tancerzy Teatru Wielkiego w Łodzi z artystą reprezentującym inną koncepcję dzieła choreograficznego i posługującego się odmiennym od pozostałych twórców językiem. Manifestacja oceanu w ujęciu Lee to przede wszystkim eksplorowanie związków muzyki i choreografii, wyrażająca się w zamkniętej strukturalnie kompozycji, której linię estetyczną wyznacza partytura muzyczna i klasycyzująca forma ruchu, przełamywana niekiedy żartobliwym akcentem. To surrealistyczny pejzaż morski, dla którego jednym z tropów interpretacyjnych może być relacja z kolorem, ze względu na jego hipnotyzującą jakość oraz wyzwalającą synestezyjny potencjał grę zmysłów. Gdyby zaś wpisać choreografię Brytyjczyka w koncepcję hydro-sztuki i nurt niebieskiej humanistyki, to w ślad za Marcem, można by ją nazwać „próbą wytworzenia oceanicznego doświadczenia”[10] wynikającą ze splątania muzyki, tańca i barw, które potęguje wrażenie głębi i nieskończoności.   
Ultramaryna w La Mer, efektownie wydobywana przez perfekcyjnie zaprojektowane oświetlenie, przywołuje skojarzenia z eksperymentalną twórczością Yves Kleina oraz filmem tanecznym Dive, w których odgrywa ona kluczową rolę[11]. W kompozycji tanecznej Lee kolor ten również objawia się w niezwykły sposób. Ponieważ część kostiumów w całości pokryta została ultramaryną, a w kilku pozostałych topy mają barwę beżową wykonawcy, stojąc w szeregu, tak by intensywny niebieski przeplatany był kolorem cielistym, jeszcze nie tańcząc, w bezruchu, już „wzburzają fale”. Efekt ten nasila się wraz z rozwojem choreografii, kiedy wykonując skomplikowane grupowe partnerowania, tworzą ze swoich ciał przeróżne sploty i falujące kształty, a we wspólnym tańcu cykl przypływów i odpływów. Gra z linią, która jest dominującym elementem formalnym kompozycji tanecznej, ujawnia się również w scenografii. Opuszczany co jakiś czas i podnoszony z przodu sceny czarny ekran zmienia morską scenerię, przywołując wyobrażenia widnokręgu, powierzchni i głębi, burty statku przemierzającego oceaniczny bezkres[12].  

Morze w tej ostatniej odsłonie wydaje się być najbardziej zimne, niedostępne i obce, szczególnie poprzez sformalizowany, nieco rzeźbiarski sposób prowadzenia ciała oraz zastosowanie chłodnej ultramaryny. Perfekcyjnie wykonana choreografia wzmacnia ten dystans wobec żywiołu wody. Podobne wrażenia może też wywoływać impresjonistyczna kompozycja Debuss’ego, która malując naturę, raz ukazuje różne oblicza morskiej ciszy, raz groźną, niszczycielską moc oceanu.   Bo chociaż La Mer objawia nam swoje łagodniejsze oblicze, mimo wszystko, pozostaje nieodgadnionym w pełni bytem. Takie oceaniczne doświadczenie można uznać za wyraz fascynacji a zarazem powściągliwości wobec wodnego żywiołu, a dzieło choreograficzne odczytać jako ważny głos w dyskusji na temat naszego połączenia z naturą, złożonych relacji z wodą oraz zależności człowieka od siły większej od niego.  
 
Do brzegu

Spektakl taneczny Morze prezentowany w Teatrze Wielkim w Łodzi z całą pewnością można uznać za inspirujące i skłaniające do dyskusji spotkanie sztuki z nurtem Blue Humanities. Stwarza bowiem realną szansę na pogłębianie wiedzy i świadomości społecznej w jak wielu aspektach ludzkie życie powiązane jest z wodą, na jakich interakcjach i współzależnościach się opiera. Może też przyczynić się do uwolnienia „lądowych umysłów” od dominującej antropocentrycznej perspektywy i zmiany hegemonicznego podejścia ludzkości wobec wielkiego błękitu. Rozpowszechniane przez niebieską humanistykę idee oceanicznego poznania i uczuć oceanicznych zdają się przybliżać nas, jak tego chcą jej reprezentantki i reprezentanci, do hydro-bio-społecznego świata, którego wizje i scenerie można odkrywać w tanecznej błękitnej trylogii. Poza wszystkim dla wielu widzów łódzkiej sceny operowej właśnie to dzieło choreograficzne ma szansę stać się zupełnie nowym i ciekawym doświadczeniem estetycznym.
 
 
Autorka: Anna Banach
Instytut Choreografii i Technik Tańca AM w Łodzi
Katedra Dramatu i Teatru IKW UŁ
  
 

[1] Pojęcie artystycznej manifestacji oceanu zapożyczam od Andrzeja Marca.
[2] Jak zaznacza Ewelina Jarosz błękitna humanistyka bada nie tylko kulturowe relacje człowieka z morzami czy oceanami, ale też, w ramach „zwrotu oceanicznego” i posthumanistycznych dyskursów, związki nie-ludzkie, więcej-niż-ludzkie, a także ekosystemy wód słodkich. Zob.: E. Jarosz, Błękitna humanistyka: kultura, sztuka i wspólnota, „Przegląd Kulturoznawczy” 2021, nr 2 (48), s. 7-14. 
[3] Hydro-sztuka definiowana jest jako narzędzie i medium pośredniczące między nauką, społeczeństwem i aktywizmem.
[4]  Wątki związane z zagadnieniami antropocenu, ciemnej ekologii czy obszarem nowej morskiej humanistyki oraz ich emanacją w sztuce Marzec rozwija podczas performatywnych spotkań z publicznością galerii i muzeów, a także w artykułach i publikacjach książkowych. Zob. A. Marzec, Antropocień. Filozofia i estetyka po końcu świata, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2021; tenże, Niebieska humanistyka: materialno-dyskursywne doświadczenie oceanu w kinie współczesnym, „MOCAK Forum” 2019, nr 15, s. 60-67.
[5] Tłumaczenie terminu bodies of water zaproponowane przez Małgorzatę Owczarską. Zob. M. Owczarska, Myśleć przez morze. Sztrandowanie i inne metafory, w poszukiwaniu poznawczych alternatyw, „Przegląd Kulturoznawczy” 2021, nr 2 (48), s. 248.
[6] Tamże, s. 247-248.
[7] Tamże, s. 253.
[8] Warto podkreślić, że cisza odgrywa bardzo ważną rolę w muzyce Arvo Pärta, stając się zgodnie z założeniami kompozytora równoprawnym elementem kompozycji. Wydaje się, że ten aspekt/potencjał ciszy przeniesiony zostaje również na warstwę taneczną spektaklu poprzez grę z faktorem czasu, rytmem choreografii, pauzą, przepływem i zawieszeniami ruchu.
[9] A. Jafa, AGHDRA (2021), Wystawa niestała. 4 x kolekcja, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Jak pisze w tekście kuratorskim Łukasz Ronduda w pracy tego amerykańskiego artysty wizualnego czarny, dystopijny Atlantyk wyobrażony jako bezforemna, pulsująca lawa staje się, między innymi, reprezentacją katastrofalnych zmian klimatycznych w epoce antropocenu. Zob. Ł. Ronduda, Realne abstrakcje. Autonomia sztuki wobec katastrof nowoczesności, https://api-sf.artmuseum.pl/uploads/files/67af21c57dd99173595596.pdf, dostęp:24.05.2025.  
[10]  Koncepcję „oceanicznego doświadczenia” jako próby wytwarzania u widzów konkretnych przeżyć dla efektu imersji Marzec przywołuje m.in. w kontekście pełnometrażowego debiutu niemieckiej reżyserki Heleny Wittmann. Według badacza Drift „próbuje sam w pewien sposób stać się oceanem, który pochłania nas bez reszty”. Zob. A. Marzec, Niebieska humanistyka..., s. 66.
[11]  Dive to krótkometrażowy film taneczny wyprodukowany w 2021 roku dla Scottish Ballet autorstwa   Shopie Laplane, Jamesa Bonasa i Oscara Sansoma, który zainspirowany został wizjonerskimi pomysłami francuskiego artysty Yves’a Kleina twórcy oryginalnej receptury odcienia koloru niebieskiego znanego powszechnie pod nazwą International Klein Blue. Ostatni kadr z przywołanego obrazu filmowego kończy się skokiem jednej z postaci w odmęty wody. Można przyjąć takie założenie, że tam, gdzie urywa się Dive zaczyna się opowieść Douglasa Lee i La Mer – jako ciekawe rozwinięcie wątków podejmowanych przez Laplane, Bonasa i Sansoma, zarówno ze względu na fascynację ultramaryną, motyw wody oraz surrealistyczną estetykę obecną w obu pracach.   
[12] W zgodzie z deklaracją choreografa, który pragnął zainspirować się teatrem i miastem, można w spektaklu dopatrzeć się wyobrażenie łodzi, z której, co jakiś czas wyłaniają się uczestnicy morskich wypraw.  

Do góry

{banners_down}

design by fast4net
Zamknij
Zapisz się do Newslettera